O mnie

W życiu trzeba walczyć o to,co się kocha, ale nie za wszelką cenę. Nie za cenę samego siebie. Kochać innych można tylko wtedy, kiedy najpierw pokocha się samego siebie. Największe szczęście w życiu to kochać i być kochanym.

poniedziałek, 16 września 2013

czy aby napewno wszystko można zacząć od nowa?

Po raz kolejny życie mnie zaskoczyło. Powiadają niektórzy,że to taki czas,kiedy życie musi mnie uodpornić, wypróbować, sprawdzić, przemaglować. Może to i prawdą jest. A w tym wszystkim ja, moje ego ma być niezmienne. Mam pozostać sobą. Pomyślałam kilka tygodni temu: wtf?! W którym miejscu mam być constans? Co tak naprawdę ma wartość, bez której źle mi się żyje? Czy to jest Bóg, cy to jest spokojna, poukładana rodzina, a może ten facet-mój luby, który jeszcze nie jest mi dany? Gdzie mam być const? Tam,gdzie mną poniewierają, czy tam, gdzie pewne wartości się zostają zachwiane, gdzie hierarchia wartości, hierarchia gestów, uczuć, słów zostaje zaburzona? Tam,gdzie się zawodzę po raz kolejny i kolejny,i kolejny? Tam mam być pokorna, nic nie mówić? A może, gdzie tylko słychać krytykę i narzekanie jaki to świat jest zły a ludzie schodzą na psy? No gdzie? Jak się do cholery nie stawiać, jak się nie buntować, jak nie uciekać? Jak nie wsiąść na rower na kolejne kilkadziesiąt kilometrów,żeby mieć chwilę spokoju, chwilę dla siebie, Boga, chwilę,żeby przed samą sobą się wykazać,żeby nie zwariować,żeby poczuć adrenalinę, spontaniczność, coś nowego,pozytywnego?
Otóż w Bystrej, z tymi rodzinami, kiedy serce mi krwawiło, kiedy tęskniło, ale nie miało siły,żeby zrobić ten krok do przodu, wtedy uświadomiłam sobie,co jest w moim życiu teraz ważne, Kogo się muszę trzymać. Boga się muszę trzymać. Wszystko po to,żeby nie sfiksować i żeby rozum mógł słuchać zdrowego,czystego serca.

Jeszcze długa droga, dużo kilometrów, setki mieśni zmęczonych, wycieńczonych,to nie tak,że "od dziś zaczynam nowe życie". Tak nie jest, tak nie będzie.



W drodze do Lizbony...

"Są dni, kiedy masz naprawdę dość,
I chcesz uciec od siebie i ludzi najdalej, jak tylko się da.
Lizbona, Rio i Hawana kuszą cię.
Obiecują ci zmianę, lepsze życie, nową twarz.

Więc gnasz.

Każdy dzień to nowy port.
Ale czujesz, ramiona tak ciężkie od smutku i krtań pełna łez.
Im dalej jesteś, tym wyraźniej widzisz to,
Że ta podróż musi w tobie zacząć się.

Nie trać ani dnia.

Gorzki żal to mit.
Żadnej z twoich skarg
Nie usłyszy nikt.

W najpiękniejszym z miast

Ci nie będzie lżej.
Więc Lizbony blask
Najpierw w sobie miej.

Już wiesz:

Długi rejs nie da ci nic,
Jeśli duszę masz ranną
A pamięć uwiera jak cierń.
Lizbonę, Rio i Hawanę nawet też
Spróbuj nosić w sobie,
Na deszczowy dzień.

Nie trać ani dnia.

Gorzki żal to mit.
Żadnej z twoich skarg
Nie usłyszy nikt.

W najpiękniejszym z miast

Ci nie będzie lżej.
Więc Lizbony blask
Najpierw w sobie miej.

Lizbonę, Rio i Hawanę

Ty czasem nosić w sobie chciej
Lizbonę, Rio i Hawanę
Na deszczowy dzień."


http://w356.wrzuta.pl/audio/4MRyIsBGl9q/lizbona_rio_i_hawana