Siedzę sobie wczoraj na ten sali kongresowej, wsłuchując się w Randy " One day I`ll fly away" i myślę
"przecież mija rok". Zaraz potem: " no i co z tego,Kinga,że minął rok?! Zobacz,ile się zmieniło. Przyglądnij się, ile rzeczy zrozumiałaś." Pewnie,że bywają poranki kiedy budzę się próbując odtworzyć tamtą chwilę,tamten wieczór. No,ale właśnie, budzę się. Budzę się do życia. Staję się bardziej odważna, bardziej otwarta. Do niczego się nie zmuszając, próbuje co rusz czegoś nowego. Niesamowicie żałuję jednego,że nie trafiłam na te moje treningi wcześniej,że tych ludzi nie poznałam wcześniej. Tak,żałuję. A teraz dwa dni w tygodniu to dla mnie za mało, zdecydowanie za mało. Mogłabym tam chodzić codziennie. Tam człowiek ćwiczy partnerstwo, odwagę, wytrzymałość, psychikę, wytrwałość i w końcu siłę. Chciałabym tam zostać tak długo,jak będę mogła, a nawet dłużej :)