Zrozumiałam.
Nie wiem,czy to jakieś zbieg okoliczności z zakończeniem roku 2013 i początkiem nowego, ale zrozumiałam,że muszę teraz walczyć o swoje życie. Że to właśnie teraz jest ten moment. T e r a z.
Wszystko zaczęło się małymi krokami układać. Pewnie,że nie tak do końca wszystko,bo byłoby zbyt dobrze,ale przynajmniej to, co ważne teraz. I owszem, jakaś strona jest pokrzywdzona,ale wszystkiego na raz nie ogarnę. Trzeba powoli, etapami, potrzeba czasu. W tym całym życiowym wstawaniu mam dwie największe ostoje - Boga i Roberta. Mój Brat stał się moim najlepszym przyjacielem, który zawsze wiedzieć, co zrobić i powiedzieć. A troska,którą obdarzamy siebie nawzajem jest nie do przebicia. Każdemu życzę takiego rodzeństwa.
"Za 10 lat każdy będzie mieszkał u siebie, nie będziesz żyć ani z sąsiadami,ani z rodzicami,ani ze mną, więc najważniejsze dla mnie jest to,żebyś była szczęśliwa i szanowana. Nie ważne gdzie i przy kim, ważne,żebyś była szczęśliwa"
W tym tygodniu czuje wielką dumę z Tych,którzy z wielkim przytupem wygrali walkę z sesją,
i dla Tego,który w największym zabieganiu i pośpiechu dobrnął do końca i mało tego...chcę iść dalej!
Pękam z dumy i radości,że są tacy dzielni!!!
Bogu zaś dziękuję,że czuwa!
Na koniec najpiękniejsza modlitwa "Za tego,którego kiedyś spotkam"
"Boże wierny, jeśli zechcesz to kiedyś z kimś się zwiążę.
Niezależnie od tego, kto to będzie i niezależnie od tego,
gdzie on jest już dziś proszę Cię za tego człowieka.
Każdego dnia obdarzaj go błogosławieństwem i chroń go przed złem.
Spraw, by wzrastała w nim wiara w Ciebie,
zachowaj go od niewłaściwej miłości,
przed zranieniem na ciele, duszy i sercu.
Pozwól nam obydwojgu czuwać i poszukiwać siebie w spokoju i zaufaniu
i daj nam się spotkać, jak Ty tego chcesz"