Półtora miesiąca temu udało mi się wystartować w Biegu Trzech Kopców. Choć plany przygotowawcze były duuuuże...na planach się tylko skończyło. Niestety i stety. Na kilka dni przed pomyślałam: "No nie tak to miało wyglądać, Kinga. No nie tak!". Cóż, życie pisze swój scenariusz. Pan Bóg jeszcze inny. Zsyła nam różne niespodzianki, które krzyżują nieraz NASZE plany. Pokora. Nic innego tu nie pomoże, tylko pokora. Mimo wielu przeszkód ciągle starałam się w jakiś sposób do tego biegu przygotować. Nie szło, straszliwie nie szło...I pewnie bym rzuciła to wszystko w cholerę, gdyby nie fakt, że pakiet już był opłacony, numer nadany i bez odwrotu. Gdyby nie M., który do końca wierzył, że uda mi się przebiec. Ten bieg był inny. To był pierwszy bieg, w czasie którego nie liczyłam, ile jeszcze zostało kilometrów, ale patrzyłam tylko o krok do przodu. O kolejne wzniesienie, o kolejny spad w dół, o kolejny kamień, o każdy kolejny krok naprzód! Biegłam tam po swoją własną wygraną. Tę, która była w sercu! Ale ta "wygrana" przeszła moje najśmielsze oczekiwania, bo na mecie stał Mój Najwierniejszy Kibic! Ten, który wierzy we mnie pomimo wszystko! Ale wiecie co jest najciekawsze? Że ten sam Kibic niedawno sam został debiutującym zawodnikiem! I to nie na byle-biegu, bo na biegu 100lecia!I to nie mila, ale...11 km! Tak, pobiegliśmy razem pierwszy wspólny bieg. Jak zwykle z przygodami, bo gdzieżby?! Bo dotarciu na linię STARTU powiedziałam, że już nawet medalu dziś mi nie trzeba. Ważne, że tu jesteśmy! Ale wystartowaliśmy razem i razem zakończyliśmy! Czuliśmy się, jak na Igrzyskach Olimpijskich, kiedy przed startem, 3,5 tys. ludzi śpiewało 4 zwrotki Hymnu Polski. A wybiegliśmy w rytmie "Do boju Polsko!". Nigdy wcześniej nie czułam aż takiego polskiego ducha, ducha walki!
Kiedyś opowiemy swoim dzieciom i wnukom, jak to świętowaliśmy 100-lecie odzyskania Niepodległości przez naszą Polskę <3
![]() |
| Bieg Niepodległości , 2018 |
