Dzisiaj, kiedy już miała wychodzić z gabinetu mówię do niej:
-Niech się Pani za bardzo nie martwi. Będzie dobrze, tylko to jeszcze trochę potrwa.
Ona na to:
-Wie Pani co? Za każdym razem, jak stąd od Was wychodzę, to tak, jakby ktoś dopiął mi skrzydła i już wtedy myślę sobie, że może nie jestem taka najgorsza...
-Co też Pani opowiada? Jaka najgorsza? Zawsze Pani jest taka miła i uśmiechnięta i w ogóle. Rzadko kiedy, trafia się taka pacjentka.
-Ale Pani miła. Wie Pani, jak to jest? Jak człowiek od dziecka był poniewierany, to potem całe życie boryka się z kompleksem i wydaje mu się, że wszystko robię nie tak. I tak nie może się z tego otrząsnąć...
Nasze spojrzenia znów się spotkały. W naszych oczach stanęły łzy, jakbyśmy nagle zrozumiały się bez słów. Już miała wychodzić a ja odpowiedziałam Jej tylko:
-Doskonale Panią rozumiem.
... KURTYNA...
Czasami zastanawiam się, kto komu bardziej w tej pracy pomaga: ja pacjentom, czy oni mnie?
A może nawzajem sobie pomagamy.
Ktokolwiek to czyta...
Może to właśnie Ty potrzebujesz dzisiaj usłyszeć "Dobrze, że jesteś!"
***
Mnóstwo zmian w moim życiu.
Zbieram się już długi czas, żeby napisać coś więcej w tym temacie, ale dajcie mi jeszcze trochę czasu.
