O mnie
- kinga
- W życiu trzeba walczyć o to,co się kocha, ale nie za wszelką cenę. Nie za cenę samego siebie. Kochać innych można tylko wtedy, kiedy najpierw pokocha się samego siebie. Największe szczęście w życiu to kochać i być kochanym.
środa, 12 lutego 2020
Wieczne Randorii
Jeszcze miesiąc temu wspominałeś nasze treningi, nasze randorii. Zaskoczyło Cię, że chciałam zawsze trenować "jak faceci" a nie jak księżniczka, której nie można zrobić krzywdy. Nie tak dawno pierwszy raz wszedłeś na tatami. Nie zraziło Cię, że byłeś od nas starszy. Nie poddawałeś się, gdy coś Ci nie wychodziło. Zawsze byłeś uśmiechnięty i pełen zapału. Nigdy nie narzekałeś, że ciężki trening, że za dużo, że Ci się nie chce... Tym samym motywowałeś tych, co stali obok,albo kwiczeli z bólu. Zawsze, jak walczyliśmy razem, krzyczałeś "Nie poddawaj się, walcz do końca!". Pokazałeś, że nigdy nie jest za późno, żeby zacząć coś nowego.
Naprawdę, dosłownie kilka dni temu pomyślałam "Jak wrócę na matę, to jeszcze zawalczymy..."
Niestety, już nie...
A przy stole, poza matą?
Zawsze pogodny, z szacunkiem i pełną klasą, a do tego świetny tancerz, który potrafił znaleźć kroki do każdej muzyki.
Dziś ciężko mi uwierzyć, że tamto randorii było naszym ostatnim... Że tamten trening był naszym ostatnim, że tamten taniec był naszym ostatnim.
Zawsze, z ciepłem w sercu będę wspominać nasze pierwsze wspólne treningi.
Byłeś motywacją, przesympatycznym człowiekiem i takiego Ciebie zapamiętamy.
Niech moc pozostanie z Tobą w tym Wiecznym Randorii!
Ostatnie randorii stoczyłeś,
bieg ukończyłeś...
*pamięci Janusza (*)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
