O mnie

W życiu trzeba walczyć o to,co się kocha, ale nie za wszelką cenę. Nie za cenę samego siebie. Kochać innych można tylko wtedy, kiedy najpierw pokocha się samego siebie. Największe szczęście w życiu to kochać i być kochanym.

sobota, 21 marca 2020

Tęsknisz?


Każdy z nas obserwuje to,co dzieje się w Polsce i na całym świecie.
Każdy pewnie już ma dość tego tematu.
I myślę, że nikt z nas takiego obrotu spraw się nie spodziewał.
No gdzież? W XXI wieku? Epidemia? Pandemia?

Czyżby kolejna lekcja pokory?

Teraz już nikt nie powie "Eee, mnie to nie dotyczy...".
Teraz to dotyczy nas wszystkich razem i każdego z osobna.
Ciarki mam na plecach, kiedy myślę o tym,co się dzieje. W życiu bym nie pomyślała,że wyjście do sklepu na codzienne zakupy może być zagrożeniem. Że trzeba dobrze zastanowić się, gdzie i czy w ogóle wyjść na spacer, a sam uścisk dłoni napotykanych osób wcale nie jest czymś oczywistym.
Kiedy nie do każdego można zadzwonić z informacją "Gotuj wodę, wpadam na kawę!". Nawet wyjazd do Rodziców...jeszcze do niedawna nie był niczym niezwykłym, a teraz...jest wręcz zabroniony! No i ten aspekt,który uderza we mnie najbardziej: kościół, Msza, Święta.
Pamiętam tę pierwszą niedzielę, tydzień temu, kiedy sam biskup odradzał uczestnictwa w Eucharystii...No cóż...Trzeba się ogarnąć ubrać,jak to na niedzielę przystało, przygotować miejsce i ...włączyć tv. Oglądaliśmy wtedy z M. transmisję z Jasnej Góry. Kiedy przyszedł ten moment Komunii,chwyciliśmy się za dłonie i łzy spłynęły mi po policzku. Z tęsknoty.
Nie potrafię sobie wyobrazić, co będzie w Święta. Jak to Triduum bez wszystkich obrzędów? Jak to Wielki Czwartek, Wielki Piątek, Sobota...Jak to ...Wielkanoc bez oprawy muzycznej? Jak to?
Jak to Święta poza kościołem? I naprawdę nie potrzeba wojny?

To jest ten czas, kiedy nic nie jest pewne, kiedy wszystko leży w rękach Boga i kiedy Bóg nie daje nas siebie "jak na tacy". To czas,kiedy musimy Go codziennie szukać i w tym chaosie odkrywać. Kiedy możemy jeszcze bardziej zbliżyć się do Niego, ale i do siebie nawzajem, paradoksalnie...To czas prawdziwej tęsknoty. Tak,jak Papież Franciszek powiedział...tęsknoty za wszystkim,co do tej pory wydawało się oczywistym. Od uczestnictwa w Eucharystii, gdzie godzin i kościołów do wyboru od groma i trochę. Poprzez wyjście do pracy,na zakupy, na spotkania z rodziną oraz bliskimi, itd., itd....

Tęsknisz za tym? Za taką zwyczajną normalnością? Ja też.
Boisz się? Ja też.
Ufasz, że Bóg pomoże nam z tego wyjść?
Ja ufam. Codziennie.

Ale jak już to wszystko minie,świat wróci do normy i któregoś dnia będziesz chciał narzekać,jak to Ci źle, to przypomnij sobie,jak tęskniłeś...


... W punkt!




środa, 12 lutego 2020

Wieczne Randorii


Jeszcze miesiąc temu wspominałeś nasze treningi, nasze randorii. Zaskoczyło Cię, że chciałam zawsze trenować "jak faceci" a nie jak księżniczka, której nie można zrobić krzywdy. Nie tak dawno pierwszy raz wszedłeś na tatami. Nie zraziło Cię, że byłeś od nas starszy. Nie poddawałeś się, gdy coś Ci nie wychodziło. Zawsze byłeś uśmiechnięty i pełen zapału. Nigdy nie narzekałeś, że ciężki trening, że za dużo, że Ci się nie chce... Tym samym motywowałeś tych, co stali obok,albo kwiczeli z bólu. Zawsze, jak walczyliśmy razem, krzyczałeś "Nie poddawaj się, walcz do końca!". Pokazałeś, że nigdy nie jest za późno, żeby zacząć coś nowego.
Naprawdę, dosłownie kilka dni temu pomyślałam "Jak wrócę na matę, to jeszcze zawalczymy..."
Niestety, już nie...

A przy stole, poza matą?
Zawsze pogodny, z szacunkiem i pełną klasą, a do tego świetny tancerz, który potrafił znaleźć kroki do każdej muzyki.
Dziś ciężko mi uwierzyć, że tamto randorii było naszym ostatnim... Że tamten trening był naszym ostatnim, że tamten taniec był naszym ostatnim.
Zawsze, z ciepłem w sercu będę wspominać nasze pierwsze wspólne treningi.
Byłeś motywacją, przesympatycznym człowiekiem i takiego Ciebie zapamiętamy.
Niech moc pozostanie z Tobą w tym Wiecznym Randorii!



Ostatnie randorii stoczyłeś,
bieg ukończyłeś...

                   *pamięci Janusza (*)


wtorek, 21 stycznia 2020

Nic na siłę.

Znasz to uczucie? Kiedy siedzisz przed monitorem z palcami w gotowości do pisania,ale nie wiesz co?  Kiedy tak bardzo chciałbyś/chciałabyś coś napisać, ale w głowie masz jeszcze taki chaos,że nie wiesz od czego zacząć? Dziś mam taki wieczór, kiedy w końcu mam więcej czasu i mogłabym coś naskrobać, ale...jeszcze chyba nie czas. Nic na siłę.

Odezwę się, gdy nadejdzie odpowiedni moment.
Bywajcie! :)