O mnie

W życiu trzeba walczyć o to,co się kocha, ale nie za wszelką cenę. Nie za cenę samego siebie. Kochać innych można tylko wtedy, kiedy najpierw pokocha się samego siebie. Największe szczęście w życiu to kochać i być kochanym.

środa, 30 maja 2012

kobiecości

Rozmierzwiony kok na głowie, paznokcie w kolorze gdzieś między pomarańczowym a # FF8060, wczorajszy dzień wypełniony typowo kobiecą rolą - bawienie dzieci...trochę więcej kobiecości w moim życiu. Gdzieś w kościach czuję, że powoli bo powoli wychodzę na jakąś prostą. Są problemy, są zmartwienia, ale już dadzą się kontrolować. Tu studia, tu dom, tu brat jeden i drugi tu przyjaciel, tu coś, tam Florek i Kajtek - małe zmartwienia, które są i będą, ale ja nie mam na nie wpływu. Niestety no, niektóre rzeczy są zakorzenione gdzieś tak bardzo głęboko w psychice,że nie da się człowieka zmienić, choćby się chciało choćby to był mój brat, syn czy facet. No nie da się! I będę to przeżywać, bo będę, bo nie byłabym sobą gdyby było mi to obojętne, bo ja przecież kocham....To nic,że Kinga się zmieniła, to nic,że trudno jej o sobie opowiadać, o tym,co czuje, o tym jak wygląda jej życie, to nic,że nie jest jak kiedyś, to da się jeszcze pozmieniać, to da się jeszcze wyprostować. jescze nic nie jest przesądzone, jeszcze nie jest za późno.... :)

Dalej wzruszają mnie faceci, którzy z taką troską patrzą na dzieci....Zawsze mnie będą wzruszać takie obrazki z życia codziennego. Kiedy wracam chociażby na moją piękną i widzę faceta ubranego w sportowe ciuszki, niosącego piłkę do nogi,a koło niego może 3-4letni chłopiec ubrany tak samo- widać,że mieli udane popołudnie :))


                                                   


-Plose pani, plose pani, mogę na barana?
-Oczywiście.

Czyżbym znalazła to,czego tak długo szukałam? To się okaże. Póki co, jest mi z nimi dobrze, jest mi dobrze,kiedy patrze na Małe Radości i kiedy mogę tulić w ramionach Nowego Przybysza, albo uginać się po cieżarem 5latki roześmianej od ucha do ucha wtulającej się w mój bark i szepczącej dziecięcą szczerością "mmm, moja ciocia", odprowadzając do pokoju małą Julkę, z której ust wypływa ciche "ty tes idzies ze mną do pokoju". Mała, dziecięca szczerość, naiwność i ich miłość. W tym się odnajduję :)








Szefie,czuwaj nad tym, proszę !





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz