Pisałaś o „zakazanych słowach”, pamiętasz? I wiesz, co myślę? Nie trzeba ich zakazywać, bo nie trzeba ich wypowiadać. Są absolutnie zbędne. Po co używać słów, kiedy mogę to wyrazić słuchając i będąc, troszcząc się i tęskniąc, wychodząc w odpowiednim momencie, by niczego nie zepsuć, dojrzewając i mądrzejąc także dla Ciebie? Po co słowa, kiedy nasze spotkania mówią wszystko – czy to na myślenickiej alei, czy podczas wakacyjnych ognisk, czy to na ostatniej przed świętami październikowej herbacie?
Po co mówić, kiedy Twoje skraplanie się mówi samo za siebie, kiedy patrząc w Twój wzrok widzę wszystko, czego pragnąłem?
Kwiaty zroszone łzami tęsknoty nie są konieczne. Wystarczą nasze nadzwyczajne zwyczajności.
maszynopisarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz