O mnie

W życiu trzeba walczyć o to,co się kocha, ale nie za wszelką cenę. Nie za cenę samego siebie. Kochać innych można tylko wtedy, kiedy najpierw pokocha się samego siebie. Największe szczęście w życiu to kochać i być kochanym.

środa, 21 grudnia 2011

w poszukiwaniu...Świąt

Weszłam wczoraj do Galerii i nie bardzo wiedziałam, w którą stronę mam iść, bo gdzie się nie obróciłam tam był tłum,że ciężko było rękę wcisnąć. Zdołałam jednak wyszukać piękny szalik dla Tego, który wigilijny wieczór spędzi samotnie. Przynajmniej ciepło mu będzie... :)

Poniedziałek wbił mnie w ziemię, wygrał za jednych zamachem, "knock out" tak zwany :/ Obiecałam,że pewne imię na moim blogu już się nie pojawi i tak będzie - nie pojawi się. Czytałam, co czytałam i myślałam, że życie mi trochę wymyka się z rąk. Bo niby, co znowu złego zrobiłam, czemu  znowu zamiast  relacji budowałam mur, czemu znów spartoliłam coś, na czym mi bardzo zależało? Dlaczego kiedy chcę dobrze, wychodzi jak zwykle? Nie, to nie jest użalanie się nad sobą, to nie jest narzekanie, to jest coś z czym od dłuższego czasu mam problem i na wszelkie możliwe sposoby próbuję sobie z nim poradzić, a za chwilę święta. W krk nie czuć tych Bożych Świąt, nie czuć, że ma na nowo narodzić się największy z najmniejszych-taki Maluszek, co raz podbił świat. Tam czuć, że trzeba kupić jak najlepszy prezent dla siostry, dla brata, dla rodziców, dla ciotek i wujków,że trzeba ubrać okna,ulice,mosty,żeby świeciły z największą mocą. Ja też przez to wszystko nie czuję,że ten Mały ma się narodzić. Dlatego I`m coming home for christmas po to,żeby tutaj znaleźć moje święta, żeby jak co roku odkryć je w sobie, zrobić coroczny porządek na półkach, w sercu i w życiu. I`m coming home for christmas, żeby upewnić się,że wszystkie listy na naszym drzewie już opadły, wracam, by przeżyć te święta w takiej rodzinie, jaką zostałam obdarowana.Będzie boleć, bo nie wszyscy zasiądziemy do świątecznego stołu, nie wszyscy będziemy się radować,że Maluszek jest wśród nas, nie wszyscy będziemy wyciągać ości,żeby się nie zakrztusić, nie wszyscy będziemy ubierać choinkę. To bardzo boli, bo to znów ci, których kocham, a to,co znów zgrzyta.

Zatem idę szukać Świąt. Wy też szukajcie swoich :)
 Na koniec zamieszczam obrazek, bardzo dziecinny, bardzo prosty i bardzo piękny i sentymentalny, bo obrazek pochodzący z książeczki jaką miałam. Tytuł jej brzmiał "Betlejem". Kiedy byłam dzieckiem uwielbiałam ją czytać, przeglądać, wertować, odrysowywać postacie, uwielbiałam ją. Nie wiem, jaki był jej dalszy los, nie pamiętam, ale mogłabym mieć taką drugą. Jak będę już miała dzieci to wtedy kupię im taką albo podobną. Może na Grodzkiej w "Taniej książce" jeszcze będą stare wydania :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz